Znaleziono 29 wyników

Milczał. Popatrzył na Reinę i machnął ze świstem ogonem, niby po to, by odgonić muchy. Miało to swoje drugie dno. Wszystko co robił je miało.

Reina odpowiedziała za nich obu. Sheliete stał na swoim miejscu, ponownie ziewnął. Dzisiejszego dnia nic mu się nie chciało robić. Moon mógł być spokojny.

- Sheliete. - Również się przedstawił. Machnął ze świstem ogonem, potrząsnął grzywą. Ziewnął ospale.

Zjawił się nad morzem. Kiedy on ostatnio widział plażę? Spojrzał na Moon'a. Ujrzał Reinę i skinął jej łbem.

- Dla mnie bomba. - Powiedział z przebiegłym uśmiechem. Spojrzał na Reinę. Potrząsnął grzywą.

Popatrzył na przybyłe kucyki, następnie na Reinę. Machnął ze świstem ogonem.

Milczał. - Agrayanelle, ty zdecyduj. - Powiedział. On również nie miał pomysłu. Najlepiej wybrać miejsce, gdzie nie będzie wiele tych kucyków. Inni natychmiast zaczną bronić przyjaciela.

- Nie porwałem jeszcze nikogo. - Odparł, zwracając wzrok ku Agrayanelle. - Właśnie myślałem o małym polowaniu. - Dodał. Czy przywódczyni nakłania ich do porwania? Na zebraniu to odradzała.

Także skinął łbem przywódczyni. Westchnął, wolno wypuszczając powietrze. Miał ochotę na eksperymenty. Uwielbiał eksperymenty.

- Słyszałem o tym. - Odpowiedział. No tak, o tym nie pomyślał. Zabiją jednego, zaraz pojawia się ich więcej z okrzykiem 'Zostaw mojego najlepszego przyjaciela w spokoju!'.

- Myślę, że powinniśmy wyniszczać ich po kolei. - Powiedział. - Porywać, zabijać kogo się da, aby było ich jak najmniej. Skoro my nie możemy zwiększyć swojej liczebności, zmniejszmy ich siły. - zakońc ...

- Wszyscy boją się przywódczyni stada, którego są członkami. - Powiedział z nutką kpiny w głosie. Nie mógł się powstrzymać przed wypowiedzeniem tego na głos, ale cała ta sytuacja go po prostu bawiła.

- Na szczęście wcale nie jesteś do niego podobna. - Odparł. Spojrzał w dal. - Przydałoby się kogoś porwać, zabić... W końcu mój limit tygodniowy nie jest jeszcze wyczerpany. - Dodał. Od swojego powrot ...

Wyglądało na to, że zapowiada się tragiczny koniec nas wszystkich, ale co zrobić? Westchnął. Machnął ogonem. - Masz tu rodzinę? - Zapytał.

- To może się powtórzyć. - Odparł. Bo w końcu, czego można się spodziewać po radosnych konikach? - Już wkrótce rozpęta się wojna. Z resztą, byłaś na zebraniu. - Odpowiedział.