Wioska Indian

L'Estarit

- No, jesteście. To dobrze. Idziemy.- Uśmiechnęłam się i pobiegłam kłusem w głąb wioski.

Niza

pobiegłam za przyjaciułką

Lucky

Pobieglem za klaczami

Angelo

Przyłączyłem się

L'Estarit

- Jej, jakie to jest małe.- Powiedziałam do przyajciół, podchodząc do małego, płączącego dziecka. Maleństwo spojżało na mnie i uśmiechnęło się. Przytuliło się do mojej głowy.- A gdzie reszta Indian? Może mają jakiś rytuał?- Powiedziałam do reszty.

Niza

zwolniłam żeby biec razem z ukochanym

Lucky

-Hm...-spojrzalem na okolice-Tam jest jakis dym

Niza

lepiej nie podchodzmy tam

Angelo

-Też to widzę

L'Estarit

- Dym?- Spojżałam w tamtym kierunku.- Rzeczywiście. Niedobrze.- Powiedziałam. Popatrzyłam na dziecko, któro próbowało po mojej nodze wdrapac mi się na grzbiet. Zaśmiałam się, złapałam jej sukienkę w zęby i posadziłam na sobie. Dziewczynka złapała się mojej grzywy.- Chyba wypadałoby zobaczyć, co to za dym.- Powiedziałam i spojzałam na przyjaciół, po czym wolnym i sotroznym krokiem ruszyłam w tamtym kierunku.

Niza

poczekajcie tu ja pobiegne to sprawdzić

Angelo

-Tak ciekawe-zarżałem i pobiegłem za klaczą

L'Estarit

- Niech mi to dziecko z grzbietu spadnie, to podzielicie jego los!- Wrzasnęłam za nimi i ruszyłam galopem w ich stronę, modląc się, aby dziecko dobrze się trzymało.

Niza

dobiegłam na miejsce było tam dużo ludzi na koniach i z lassami uciekajciie krzyknełam i zaczełam biec w odwrotną stronę

L'Estarit

- Niedobrze! Źle! Bradzo źle!- Wrzeszczałam. Dziecko było lekkie i pewnie trzymało się na moim grzbiecie, ale nie mogłam go zabrać do naszej krainy. A tu nie zostawię go napewno.- Najwyżej spadnę ze stanowiska Przywódczyni!- Wrzasnęłam do nich i pocwałowałam do lasu, kierując się do wioski.