Wydmy

Idea

Zawsze do usługo... - zrobiła zadziorną minkę... - Hmmm ... Może się przejdziemy? - zaproponowala nieco niesmialym głosem..

Spartan

- Z miłą chęcią. Tylko gdzie? - Spojrzał na nią i uśmiechnął się. Zaczęła podobać mu się ta klacz.

Idea

Myślę że miło będzie sie przejść wzdłuż wydm... Są takie piękne... - oznajmiła i ruszyła wolnym stępem wzdłuż piaszczystych górek... Po chwili odwróciła głowę w stronę ogiera, aby sprawdzić czy idzie za nią...

Spartan

Szedł za nią wolnym krokiem i podziwiał widoki. - Naprawdę tu pięknie, ale Ty... jeszcze piękniejsza. - Zarumienił się (jeśli to w ogóle możliwe).

Sun Shine

Wbiegła wolnym galopem.
- Czasem sama siebie podziwiam, że jeszcze się ruszam z miejsca.
Pomyślała..,.ogon unosił się na wietrze a grzywę targał jej co nie miara.Spowalniając tępo parsknęła ,spojrzała na konie w oddali.

Spartan

W oddali słyszał nadbiegającą klacz... Odwrócił się, aby zobaczyć ową klacz... Postanowił zawrócić i zapoznać się z nią... - Choćmy... - Powiedział spoglądając na Ideę. Podszedł wolnym krokiem do klaczy. - Witaj, jestem Spartan... A to jest Idea... - Wskazał łbem Ideę.

Persvasion

Przyszła tu pośrednim stępem... Może jest piękne w tej porze roku... Między innymi pojawiła się tu dlatego... Czekała na kogoś... Może na tego jedynego... księcia z bajki... - Fu, fu, fu miłość?? To nie dla mnie... Ja nie jestem przecież jakąś podrzędną romantyczką! - Próbowała odpędzić myśli

Enrico

Wszedł, dumnie podnosząc nogi. Piasek... bleh! - myślał, uśmiechając się sam do siebie. Spojrzał po koniach - nikogo znajomego... Stanął po kostki w morskiej wodzie i obserwował jak fale obmywały mu kopyta z piasku.

Persvasion

Rozglądała się to w prawo, to w lewo... nikogo nie było... Choć nagle ktoś przyszedł... nawet nie zauważyła kiedy... Podeszła do niego tanecznym krokiem... - Jestem Persvasion...

L'Amour

Jej zgrabna sylwetka wyłoniła się powoli zza jednej z wydm. Szła ochoczo przed siebie nie zważając na inne konie. Dążyła tylko do jednego znajomego. Na jej pysku pojawił się mały uśmieszek, a humor miała dzisiaj nawet bardzo dobry. Przypomniała sobie spotkanie gdzie panowała burza i deszcz wtedy jej humor był jakby popsuty przez wszystko. Kopyta co każdy krok coraz głębiej zanikały wśród mokrego piachu i mokrej wody, która co chwila je obmywała. Zarzuciła z impetem łbem, ponieważ właśnie jakieś małe ziarenka piachu jej weszły do uszu, a nie było to miłe uczucie. Stanęła obok niego. - Witaj.- odparła melodyjnie wpatrując się w głęboko w jego ślepia. Pewnie musiał to być bardzo piękny widok gdy jej grzywe rozwiewał i zarzucał na różne strony wiatr. - Jak tam?- spytała krótko szerzej uśmiechnięta.

Enrico

Uśmiechnął się czarująco.
- Witaj, la'bella - powiedział puszczając do niej oko - Tutaj przynajmniej można rozmawiać, nieprawdaż? Nie tak, jak przy naszym ostatnim spotkaniu - powiedział swoim zwykłym tonem - tajemniczym, lekko kpiącym... najlepszym jego określeniem jest 'ton Enrico', więc nie będe się bawić w opisywanie. Udawał, że nie widzi, jak L'amur na niego patrzy i że w tym spojrzeniu jest dość dużo próżności.

Persvasion

Ujrzała klacz podchodącą do ogiera, do którego ona miała podejść i zagadać... Zdenerwowała się. Lecz miała dzisiaj dobry humor i postanowiła odpuścić... To ne było do niej podobne... Nigdy tak nie robiła, zawsze po trupach dążyła do celu. Dziś zrobiła wyjątek... Odwróciła się szybko i poszła brzegiem morza...

Enrico

Odwrócił się i spojrzał na klacz, która szybko oddalała sie brzegiem morza - widocznie wcześniej chciała do niego podejść, bo na piasku zostały jeszcze ślady kopyt - no cóż, jej sprawa. Jesli była takim tchurzem i bała się L'Amour, to juz jej sprawa - nigdy nie zdobędzie przyjaciół.

Sun Shine

[i]Nic nie mówiąc zniknęła w oddali.Machnęła ogonem,a grzywą targał wiatr bezlitośnie. Myśląc po co tu przyszła,.. wyszła.

Enrico

Spojrzał na klacz, która odbiegła. Wcześniej nawet jej nie zauważył... Ale mial dzisiaj pecha - wszyscy od niego uciekali...
- A ty? Nie uciekniesz? -uśmiechną sie łagodnie do L'Amour.