Wydmy

Blood Storm

Otworzył gwałtownie ślepia i przyjrzał jej się uważnie. Po chwili pomyślał sobie, że to ktoś z KK, czuł tą woń... ale nie pytał. - Blood Storm.- znów się przedstawił. Spojrzał pytająco na Canadę 'kto to jest'. Obił mocno ogonem o swoje udo.

Temida

Skinęła łbem i trzepnęła długim ogonem, ot, taki nawyk z dzieciństwa. - Jestem Temida, miejscowa wróżka i... Szamanka w Krwawym Księżycu. - Parsknęła, podrzucając nieco pyskiem i przyglądając się ogierowi. Dobrze zbudowany, majestatyczny, do tego z KK... niezła partia.
W jej oczach błysnęła tajemnicza, zmysłowa iskierka.

Canada

Stała pomiędzy Temidą a Stormem. Skinęła jej łbem powitalnie po czym zwróciła się do ogiera - Jak więc pytałeś...Szukam towarzystwa... - uśmiechnęła się pod nosem po czym zastrzygła czarnymi uszami.

Blood Storm

Uśmiechnął się tajemniczo do Canady. - Doprawdy? - rzucił. Po czym odwrócił wzrok do Temidy. - Słyszałem coś o tobie lecz nie za wiele...- odrzekł spoglądając na nią uważnie od kopyt po same czubki uszu.

Temida

Bezpardonowo trąciła klacz chrapami w szyję. - Candzia szuka towarzystwa zawsze i wszędzie. W każdym odnajdzie ogiera, z którym spędzi upojną noc. - Parsknęła, mrużąc oczy. Zamachnęła smagłym ogonem, uśmiechając się zawadiacko. - Jeśli chcesz coś wiedzieć, pytaj, Krwista Burzo. - Odparła, przerzucając grzywę na drugą stronę szyi.

Blood Storm

Przymrużył powieki. - Hmm... no to powiedz coś o sobie.- powiedział bez wielkiego entuzjazmu lecz gdzieś w głębi duszy nawet był ciekaw. Nie oczekiwał, że Temi od razu mu wszystko powie chociaż on zawsze chciał wiedzieć o koniach jak najwięcej. Uśmiechnął się półgębkiem. - Znam dobrze tą śpiewkę.- spojrzał na Cancię, a później na Temidę. Zastrzygł uchem.

Canada

- Nieprawda! - oburzona szturchnęła chrapami Temi w szyję uśmiecając się. Może i była to częściowa prawda, ale nie musiałą ją wszystkim ogłaszać...Zrobiła minę jakby strzeliła focha jednak szybko zniknął.

Temida

Temi doskonale wiedziała na co może sobie pozwolić i nie przejęła się reakcją Canady. Spojrzała na nią zawadiacko i uśmiechnęła się dumnie, strzelając jej w udo ogonem.
- O sobie? Hmm... - Spojrzała uważnie na ogiera. Ale co jej szkodziło mówić? Zaczęła więc. - Urodziłam się tutaj, jako jedna z dwójki potomków Reiny i Brazila, ówczesnych bliskich dla Tvetto i Agrayanelle. W krótkim czasie narobiłam sobie masę wrogów, ale i sojuszników mi nie brakowało. Dojrzałam dość szybko i w niedługim czasie zyskałam sobie przychylność przywódców Krwawego Księżyca. Jakiś czas później zostały odkryte moje wróżbiarskie zdolności. - Urwała, rozglądając się wokół. - A teraz jestem dodatkowo szamanem KK. - Dodała z nieukrywaną dumą.

Blood Storm

Popatrzył krótko na Cancie, a potem wywrócił oczami do Temidy. - Rozumiem...- odrzekł. [/b]...ciekawa historia[/b]- dodał krótko po chwili i uśmiechnął się do nich. - Moja historia jest zbyt zawiła, długa i skomplikowana.- odparł. - Może kiedyś będę mieć czas na opowiedzenie jej, ale teraz nie ma szans.- pomyślał. - Tak, już słyszałem, że jesteś szamanem.- rzekł, ponieważ dowiedział się od momentu przyjęcia do stada. - Lecz tego, że jesteś wróżką nie wiedziałem.- powiedział i zarzucił łbem.

Temida

- Teraz już wiesz. - Stwierdziła, skinąwszy krótko łbem. - Widząc Twoją budowę i sądząc po sposobie bycia stwierdzam, iż jesteś Wojownikiem. - Dodała, przyglądając się mu. Niezły start.

Blood Storm

- Nie mylisz się.- odparł niezwykle czułym tonem głosu, mogłoby się to wydawać trochę dziwne,chociaż... - Długo jesteś w Krwawym Księżycu?- zapytał patrząc wprost w jej ślepia, bardzo głęboko. Miały w sobie magię... gdy tylko chcesz dać im przelotne spojrzenie zatrzymujesz się na nich na bardzo długo... dokładnie tak samo było z jego ślepiami. Uśmiechnął się półgębkiem do Canady.

Temida

Temi uchwyciła TO spojrzenie ogiera. Uśmiechnęła się zuchwale a jej oczy zabłysły tajemniczym blaskiem.
- Na tyle długo, by śmiało móc rzec, że od samych swoich narodzin. Jednocześnie nie na tyle długo, by móc Cię zapewnić, iż KK nie kryje przede mną żadnych sekretów. - Odparła miękkim głosem, trzepiąc ogonem.
Na samo wspomnienie swych początków w stadzie radowała się.

Canada

Przyglądała się całęj sytuacji stojąc z boku. Chciała coś powiedzieć, lecz powstrzymała się. Odeszła kawałek o ok. 5 metrów a z jej pska posypała się tona wyzwisk i przekleństw, jednak mówiła je na tyle cicho, że tylko parę można było usłyszeć a resztę jako zwykły pomrók. Ile razy ktoś jej musi zniszczyć plany?

Blood Storm

Spojrzał znacząco do Canady jakby mówił, a wręcz rozkazywał 'no chodź tu!', ale jak nie to nie. Mhm...- burknął coś pod nosem wpatrując się przed siebie w nicość. Nagla wygiął szyję w łuk i 'pogryzł' się w nogę przy tym wpuszczając w sierść ciepła parę, która po chwili zasłoniła całe jego chrapy. Wyprostował się i parsknął, ponieważ sierść doszła mu do nozdrzy. Wykrzywił się, bo nie było to miłe uczucie. Po sekundzie przybrał normalny wyraz 'twarzy'.

Temida

Wywróciła oczami, widząc zachowanie ogiera. - Zawsze byłam przekonana, że masochiści to bujda, ale jednak jest odwrotnie. Świat nadal mnie zadziwia... - Westchnęła, potrząsając łbem. Zerknęła na Canadę. - No już, już, Candzia, nie bulwersuj się. Już zostawiam Cię sam na sam z Twoim nowym kochankiem. - Puściła jej oczko, uśmiechając się zawadiacko i skinęła łbem do kasztana, ruszając w drogę powrotną.