Skaliste wybrzeże

Nirmette

- Lepsza jedna przyjaciolka od bbraku przyjaciol. - Usmiechnela sie cieplo i zakopala kopyto w piasku. Zarzucila grzywa. - Uhm... Ostatnio zdazylam sie przekonac, ze w tej krainie jest nawet nudno. - Spojrzala na niego uwaznie.

Mcrae

- Jeśli gdzieś pomiędzy myślami nie porwą cię złe konie to z pewnością. Wolę jednak taki spokój. - uśmiechnął się. - Zresztą poznawanie nowych koni z pewnością nie jest nudne. - musnął chrapami jej ganasz. - Przejdziemy się, Nirmette?

Nirmette

- Spokuj? Casem jest dobry, lecz potrafi byc meczacy. Zgodziesz sie ze mna prawda? - Gdy poczula musniecie na swoim gadaszu przeszedl ja mily dreszcz. Skubnela lekko jego grzywe, po czym usmiechnela sie cieplo. - Przejsc sie ? Mozemy, a gdzie ?

Mcrae

- No cóż, masz racje. Wtedy to staje się uciążliwy. O tutaj, wzdłuż plaży. - wskazał pyskiem na rozciągający się piach, a na nim kamienie.

Nirmette

- Nie mam nic przeciwko. - Strzelila z ogona i ruszyla powolnie brzegiem morza. Spojrzala uwaznie na ogiera. - Wiesz... Chcialabym miec przyjaciol... To fajne. Na pewno. - Mruknela z przekasem. - Mozna im sie zwierzyc i w ogole. Prawie tak jak rodzinie, choc czasem natrafia sie na falszywych przyjaciol.

Mcrae

- Fałszywych przyjaciół? Phew, to oni nie zasługują na miano przyjaciół... - powiedział, obijając swoim długim ogonem o kasztanowate, lśniące boki.

Nirmette

- Fakt, ale czasem zanim zorientujesz sie, ze sa falszywi to moga Ci niezle namieszac w zyciu. Czasem myslisz, ze wszystko jest oke, a tu za Twoimi plecami niezle o Tobie gadaja. - Stwierdzila.

Mcrae

Westchnął cicho, wpatrując się w klacz.
- Na szczęście do tej pory nikogo takiego nie spotkałem. - odrzekł i odetchnął.

Nirmette

- Ja w ogole nie spotkalam koni, ktore chcialyby sie ze mna przyjaznic. - Mruknela niezadowolona, wydymajac dziwnie chrapy. Patrzala uwaznie na ogiera. Polubila go. Mogla z nim normalnie pogadac, co rzadko jej sie zdarzalo. Westchnela cicho do siebie.

Mcrae

Poczuł ruję, ale tylko uśmiechnął się do siebie "pod nosem". Machnął kilka razy ogonem.
- Ja mam to szczęście i przyjaciół mam. - odpowiedział spokojnie, idąc bark w bark z Nirmette.

Nirmette

- To masz szczesnie. - "Usmiechnela" sie do niego cieplo. Spuscila leb, patrzac uwaznie na piasek. - Boom, cyk, cyk jeeeb. - Baknela co oznaczalo, ze najwidoczniej sie nudzi. Machnela lbem na boki, po czym uniosla go do gory, patrzac na ogiera.

Mcrae

Westchnął. Machnął kilka razy ogonem i przystanął.
- Spójrz. - wskazał na czerwonawe niebo. Właśnie zachodziło słońce.

Nirmette

Stanela zaraz gdy uslyszala jego slowa i spojrzala na niebo. Bylo cudowne. - Piekne - Jeknela rozmarzonym tonem, usmiechajac sie do siebie. Zakopala kopyto w piasku.

Mcrae

- Mhm, zwykle niebo nie jest tak kolorowe. - zauważył. Przeniósł ciężar ciała z lewej na prawą nogę, patrząc kątem oka na klacz.

Nirmette

- Zgodze sie z Toba. - Dmuchnela sobie w opadajaco na oczy grzywke. - Lubisz zachody? - Zapytala, przenoszac wzrok na ogiera. Jedna noge wsunela mocniej do piasku.